Czterdziestu siedmiu
- owwwla
- 21 mar
- 2 minut(y) czytania
W końcu i tam dotarłam.
W Tokio znajduje się świątynia Sengakuji, przy której znajduje się cmentarz, a na nim pochowany jest daimyo Asano Takumi no Kami Naganori, jego żona, Yōzenin, oraz czterdziestu ośmiu samurajów, którzy im służyli. Dramatis personae jednej ze słynniejszych historii samurajskich w kulturze, czyli Kanadehon Chūshingury - historii wiernych wasali, którą ja zajmuje się od... niech no policzę... Chyba pierwszy raz się na nich natknęłam w 2003 roku, a potem to już jakoś samo poszło.
W ekspresowym skrócie mówiąc, co się wydarzyło - daimyo Asano zaatakował dworzanina na zamku szoguna, za co został ukarany śmiercią, ale tamten dworzanin - wbrew zwyczajowi - nie został w żaden sposób ukarany, co wierni słudzy Asana uznali za potwarz. W związku z tym przygotowali atak na tegoż dworzanina w jego posiadłości i po ponad roku przygotowań i prowadzenia podwójnego życia, żeby to ukryć, przeprowadzili atak i zamordowali go, a jego głowę ofiarowali na grobie swojego pana (w Sengakuji właśnie). Władza, po kilku tygodniach zastanawiania się, jak potraktować wojowników, którzy dokonali morderstwa, ale też uzasadnili to poważnie zasadami samurajskimi i oddali się w ręce prawa, ostatecznie wydala wyrok nakazujący wojownikom popełnienie honorowego samobójstwa, seppuku. I wszyscy szczęśliwi; wojownicy, bo dokonali zemsty i jeszcze mogli honorowo odejść, władza, bo pokazała, że jednak nie akceptuje takich działań. No, może tylko zabity dworzanin, Kira Kozuke no Suke, nie był zachwycony. Choć chodzą plotki, że też miał swoje za uszami.
Czy nie pomyliłam się pisząc, że pochowano na cmentarzu czterdziestu ośmiu? Nie. Przeniesiono tam również prochy jednego z wojowników, który był wcześniej w spisku, ale z przyczyn niezależnych od niego, popełnił seppuku wcześniej. Pozostali towarzysze wpisali go na oficjalną listę uczestnikow i oczywiste było, że powinien dołączyć do pozostałych.
Świątynia jest nieduża, cmentarz też, więc gdyby ktoś się wybierał, to pewnie obejście całości zajęłoby oko dwudziestu minut. Mnie wyszło trochę dłużej, bo dwie godziny 😅 Nie byłam jednak sama. Cały czas kręcili się tam inni odwiedzający. Wchodzili i wychodzili. Każdy odwiedzający cmentarz dostaje do ręki garść zapalonych trociczków, które rozkłada na grobach daimyo, jego żony i wojowników. To sprawia, ze wizyta staje się od razu bardziej osobista. Dla mnie było to wydarzenie z cyklu niewiarygodnych, czyli tak bardzo się już przyzwyczaiłam do myśli, że tam nie dotrę, że nadal nie do końca mam pewność, czy to się stało. Upewnia mnie w tym jednak zapach polaru, który kompletnie się uwędził dymem kadzideł 😅
Tym razem pogoda dopisała, więc te kilka zdjęć bez deszczu.



“ Z przyczyn od siebie niezaleznych popełnił seppuku wczesniej”. Cudne;)
"Czy nie pomyliłam się pisząc, że pochowano na cmentarzu czterdziestu ośmiu? Nie. Przeniesiono tam również prochy jednego z wojowników, który był wcześniej w spisku, ale z przyczyn niezależnych od niego, popełnił seppuku wcześniej. " Popełnienie seppuku z przyczyn niezależnych od siebie, to dosyć osobliwe stwierdzenie... "Pozostali towarzysze wpisali go na oficjalną listę uczestnikow i oczywiste było, że powinien dołączyć do pozostałych." Już widzę tę scenę: " -- Nie zapomnijcie dopisać Józka! -- Ale go z nami nie było! -- Dobra, pisz, że niby był, żeby potem dostał wpis do indeksu za laborkę..."