XX-wieczny zamek
- owwwla
- 15 mar
- 1 minut(y) czytania
Dziś, podobnie jak podczas zwiedzania zamku w Himeji, cały dzień siąpił deszcz. Zaczynam się chyba jednak przyzwyczajać i tylko zakładam kaptur na głowę. A może w ogóle zacznę wiązać ze sobą odwiedzanie zamków i deszcz? Na przykład idąc na Wawel, będę brała parasol, bo wiadomo zamek = deszcz ;) Tym razem był to zamek w Osace. Ten, który wybudował Toyotomi Hideyoshi, potem zniszczył i rozbudował Tokugawa Ieyasu, potem zniszczyło go kilka innych klęsk, w tym wojna domowa w okresie Meiji i naloty podczas II wojny światowej, a w końcu został pięknie odbudowany w latach 60. XX wieku. Zwiedzanie go pozostawia zupełnie inne wrażenia niż te z Himeji. O ile kilka dni temu wędrowałam po pustych pomieszczeniach oryginalnej konstrukcji, o tyle dziś odwiedziłam regularne muzeum, z betonowymi ścianami, gablotami i filmami edukacyjnymi. I z windą wożącą turystów niemal na szczyt donżonu. Może nareszcie zapamiętam, który spośród trzech dowódców, którym przypisuje się zjednoczenie Japonii, był czyim wasalem, który którego pokonał w walce, a który zreformował działanie administracji państwowej w praktyce :)
Żeby jednak nie było całkiem poważnie, to również dorzucę ciekawostkę kulinarną. Zamówiłam w lokalnym bistro smaczny makaron soba z warzywami. Warzywa były ugotowane aż do stanu zbliżonego o sosu, co było w obrządku, natomiast soba po usmażeniu była bardzo zbliżona do... makaronu z tzw. chińskiej zupki ;) Niestety, nie zrobiłam zdjęcia, bo obsługa i tak podejrzliwie na mnie patrzyła, ale możecie to sobie spokojnie wyobrazić.
Tymczasem dwa ujęcia XX-wiecznego zamku.


No tak. Sarny też zwiedzaliśmy w deszczu...